Pilichowska
Galeria „Krótko i węzłowato…”

Wernisaż 14 września 2022 r. (środa) o godz. 17.00
ul. Wólczańska 213 (Pałacyk I p.)
Katedra Inżynierii Bezpieczeństwa Pracy PŁ
Podczas wernisażu zagra Filip Swinarski gitarzysta i cajonista flamenco

Edyta Pilichowska – Fotografia przetworzona

Sevilla Codzienna – Emocje

Skąd taki tytuł?

Przyjechałam do Sevilli w maju 2013r. i zostałam przez ponad 7 lat.

7 bardzo trudnych lat, bo trafiłam do Andaluzji z walizką ciuchów na lato, aparatem i laptopem, z zasobami finansowymi na kilka miesięcy (3–4) bardzo skromnego życia, jeśli chciałam odpocząć tam, gdzie żyje się tańcem, śpiewem, sztuką i słońcem.

Pojechałam, bo chciałam zobaczyć jak się żyje naprawdę w Andaluzji, którą znałam m.in z filmu „Vengo” Tony'ego Gatlifa, i koncertów flamenco, ale w Polsce.

Na fali zainteresowania tańcem flamenco i kulturą hiszpańską, rozpoczęłam moją 5 letnią współpracę z Festiwalem Flamenco w Łodzi. Tam mogłam po raz pierwszy nie tylko zobaczyć na scenie ale poznać podczas warsztatów tancerzy i tancerki, „stamtąd”.

Pojechałam z namiarami na szkołę flamenco, która organizowała pomoc w zapewnieniu bezpiecznego lokum, zatem zasady bezwzględnego bezpieczeństwa w pobycie były dla mnie podstawą.

Była to decyzja życia, ale czułam, że nie dam rady dłużej i pojechałam do ludzi, którzy żyją dla tego co kochają.

Nie interesowało mnie samo flamenco, ani tylko kultura gitanos, bo to jest tylko część Andaluzji.

Wcześniej byłam na wakacyjnych wyjazdach w Katalonii i Walencji, ale to były typowe wyjazdy z aparatem, na 2–4 tygodnie, żeby pozwiedzać.

Zanim pojechałam uczyłam się przez 1,5 roku hiszpańskiego i czytałam historię Hiszpanii od czasów prehistorycznych po czasy Franco, zwłaszcza czasy wojny, żeby zrozumieć lepiej ludzi, bo ta historia współczesna oddziałuje przecież bardzo na stosunki społeczne, na to, jak się żyje na co dzień i dlaczego tak właśnie. Nie jestem antropologiem, nie miałam kontaktów, nie jechałam na umówiony reportaż. Jechałam otwarta na świat, który mógł mi się spodobać, albo mogłam wrócić do domu po miesiącu. Miałam nadzieję, że będą to wakacje żeby po powrocie móc nareszcie zacząć robić to, co chciałam, czyli współpracę z festiwalami tańca. Mieć ciekawy materiał fotograficzny.

Nieoczekiwanie mój wyjazd wakacyjny przerodził się w 7 letni pobyt, dzięki czemu, poznałam życie na co dzień.

Nie tylko to znane z festiwali, z Semana Santa, Feria de Abril, które to nadają niesamowity koloryt.

Ale tę Sevillę i Andaluzję, która tonęła w kryzysie, gdzie znalezienie pracy wymagało wbicia zębów w ścianę, zaparcia się, łapania na początku czegokolwiek i bardzo, bardzo skromnego budżetu. Na szczęście z biedą byłam obyta, bo praca jako plastyk freelancer w Polsce uczy ludzi, że w zasadzie jedzenie jest zbytkiem, a kawa w kawiarni to luksus, na który odkłada się tydzień. Czynsz uczy nas mieszkania na kilku metrach kwadratowych razem z wyposażeniem studyjnym, gdzie wykonujemy sesje, co bardzo mi się potem przydało, bo pierwszych 5 lat spędziłam w tanich, studenckich pokoikach, 2 na 3 metry, dzięki czemu poznałam imigrantów z mnóstwa krajów, zwłaszcza studentek, których nie było też stać na luksus opłacenia sobie kawalerki. Z zawodowego punktu widzenia, było to samobójstwo, ale z punktu widzenia 7 letniego dokumentowania życia na pewno ogromne doświadczenie.

Poznałam ludzi dobrych i złych, poznałam urok hiszpańskiej kultury, która szczyci się powiedzeniem „życie jest sztuką”, ale to co najważniejsze zobaczyłam, że dobro jak i zło, serdeczność jak i pycha, zdolność dzielenia się jak i chciwość są cechami ludzkimi, nie przypisanymi do jednego zawodu, czy kultury.

Musiałam zmierzyć się sama z sobą, z tym ile jestem w stanie jeszcze znieść, na ile starczy mi optymizmu, na ile dostrzegę ludzką życzliwość, na ile zmoże mnie ambicja.

Nie było łatwo, ale żyłam na 100%, starając się żyć każdego dnia najpełniej, bo nie wiedziałam, co będzie jutro. Poznałam ludzi, którzy nie znając mnie kompletnie, w chwilach kryzysu traktowali mnie jak rodzinę, czy przyjaciółkę i ratowali pomagając znaleźć bezpieczny kąt do mieszkania, czy pracę. Tak poznałam między innymi koleżankę, Yuliję, z Ukrainy, która pomogła mi znaleźć pracę, bo jestem Polką, więc uznała, że należy pomóc sąsiadce, z drugiej strony granicy.

Oraz Maribel, właścicielkę wspaniałego domu, z warsztatem ceramiki artystycznej, 7 kotów znajdków i psa sieroty, który znalazł u niej dom, i która traktowała mnie jak córkę.

Nie odwiedziłam wszystkich miejsc, które chciałam, bo nie miałam takiej możliwości, ale starałam się patrzeć nie tylko pocztówkowo, poza samymi lokalnymi imprezami tworzącymi folklor dostrzegać chwile, ludzi, ich życie, emocje. Nie skupiać się tylko na pięknie strojów, krajobrazie, ale dostrzec człowieka w człowieku – O tym jest ta wystawa – o smutku, radości, zadumie, miłości… czasem na jednej ulicy mamy obok siebie, kogoś kto właśnie przeżywa najradośniejsze chwile obok kogoś dla kogo właśnie ten świat, to życie w jego sercu w tej samej chwili się kończy…

W kim nie ma już nadziei, kto już na lepszy los nie czeka…

Dlatego postanowiłam, że ta wystawa nie będzie „kolorowa”, żeby każdy człowiek był równie ważny, żeby uwagi nie przykuwał ten, kto ładniej ubrany, bo w samej Andaluzji nawet, nie chodzi przecież tylko o falbanki…

Zobaczyć człowieka w człowieku… nie oceniać po pozorach, nie po odzieniu, nie po zamożności stroju, ani po bezdomności… Raczej dostrzec czy uśmiech jest szczery, zobaczyć czułość w zgiełku, i że ten smutek, ta rozpacz jest równie prawdziwa, choć na ulicy, w feriach barw, są ludzie niedostrzegalni…

O tym jest ta wystawa…

Edyta Pilichowska


Edyta Pilichowska, ur. 25.09.1977, Członek ZPAF od maja 2009r.

Udział w Festiwalach Fotografii:
  • 2005 i 2006 – Międzynarodowy Festiwal Fotografii „Salve Mater” w Belgii, Lovenjoel
  • 2008 Miesiąc Fotografii w Krakowie
Nagrody:
  • II Nagroda – JURAJSKI SALON FOTOGRAFII 2002
  • II Nagroda – JURAJSKI SALON FOTOGRAFII 2004
  • I Nagroda – JURAJSKI SALON FOTOGRAFII 2006
  • III Nagroda w konkursie Centrum Języka i Kultury Chińskiej Instytutu Konfucjusza w Krakowie „W Chinach i o Chinach” w kategorii Chińskie Inspiracje – czerwiec 2012
  • Nagroda specjalna w Konkursie „Japońskie Kadry” – wrzesień 2014 Kraków, Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha – Patronat Honorowy Ambasady Japonii
  • Nagroda „Wszystkie dzieci świata” – wrzesień 2016 – Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie
  • Nagroda „Różnorodność jest bogactwem” – 12-2016 – Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej
Wyróżnienia:
  • Konkurs Mazowieckiego Domu Kultury i „Pozytywu” – „Dobra wiadomość w fotografii” – 2002
  • Doroczna Wystawa Członków ŁTF – wyróżnienie za tryptyk „PRZYTULANKI” – 2006
Publikacje zbiorowe – wydawnictwa artystyczne:
  • Kalendarz „Łódź – Town 2006”
  • Album „Łódź – Town 2006”
  • Kalendarz „Łódź – Town 2009”
  • Album „Power of Łódź” 2009
  • Kalendarz „Różnorodność jest bogactwem” na rok 2017 wydany przez Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej.














Wernisaż 14 września 2022 r. (środa) o godz. 17.00
ul. Wólczańska 213 (Pałacyk I p.)
Katedra Inżynierii Bezpieczeństwa Pracy PŁ